Młodzi rycerze na ŚDM

W moim przypadku Światowe Dni Młodzieży rozpoczęły się już 18 lipca w Niepokalanowie Lasku. Tego dnia z Maryjną Grupą Animacyjną rozpoczęliśmy przygotowania do wyjazdu, a przede wszystkim do katechez, w których mieliśmy pomagać w Krakowie podczas spotkań młodzieży z biskupami.

Potrzeba oddania

Przygotowania rozpoczęłam pełna obaw - jak zapewne większość grupy. Czekało nas dużo pracy, przygotowań, nasza grupa nie była też zbyt liczna, z wieloma osobami nie znaliśmy się, a na zjeździe przygotowującym do ŚDM, na przełomie grudnia i stycznia, mieliśmy wiele trudności. Już po pierwszym dniu zaczęłam odkrywać potrzebę oddawania Niepokalanej wszystkiego: każdej najmniejszej obawy, zmęczenia, a tym samym snu. Był to czas, kiedy uświadomiłam sobie, że nie chodzi o zwykłe powiedzenie "Maryjo, oddaję Ci to i to", ale o pełną zaufania postawę i stanięcie w prawdzie, że bez Niepokalanej wiele w czasie tych przygotowań byśmy nie zrobili.

W kolejnych dniach dochodziły nam coraz to nowe zadania, których nie zawsze się spodziewaliśmy: animowanie pielgrzymki w czasie ŚDM w diecezjach z Kask do Niepokalanowa, spotkania z młodzieżą z Rycerstwa Niepokalanej z innych krajów, która zatrzymała się w Lasku, czy pomoc w prowadzeniu zabaw na pogodnym wieczorze w Niepokalanowie na zakończenie ŚDM w diecezjach. Obowiązków związanych z przygotowaniami katechez i wyjazdu, też - wydawało się - że jest coraz więcej. Zdecydowaliśmy, że podczas jednej z katechez wystawimy pantomimę o oddaniu Niepokalanej. Jak się okazało, wystawianie sztuki nie jest takie proste. Wymagało to od nas maksymalnego zaangażowania, skupienia, pokory, a także "wycisnęło" ostanie siły także te fizyczne. Na pewno była to dla mnie bardzo wartościowa lekcja bycia we wspólnocie, poznawania swoich słabości, określania priorytetów w działaniu - niejednokrotnie dało się zauważyć niepokój czy spięcia, gdy w planie dnia zabrakło czasu np. na wspólną poranną modlitwę. Tak więc z małym bagażem wspólnych doświadczeń, z nadzieją, ciekawością i entuzjazmem, we wtorek nasza grupa wyjechała do Krakowa.

Doświadczenie wspólnoty

Przyznam, że jechałam tam z różnymi oczekiwaniami, które wynikały z opowieści innych osób, bo były to moje pierwsze ŚDM. Jak zawsze oczekiwania minęły się trochę z rzeczywistością. Światowe Dni Młodzieży były dla mnie przede wszystkim doświadczeniem wspólnoty. Uświadomiłam sobie, że pomimo wielu różnic, a także kilometrów, które nas dzielą w codziennym życiu, wszyscy jesteśmy w jednym Kościele. Szczególnie ważne było dla mnie doświadczenie Eucharystii - tego, że wszyscy w każdym czasie pomimo różnic możemy się jednoczyć w Chrystusie, który zawsze jest Ten sam dla każdego. Bardzo istotne też było dla mnie spotkanie z Rycerstwem Niepokalanej z Brazylii, Włoch oraz Stanów Zjednoczonych. Wielką radością było dla mnie spotkać ludzi, którzy tak jak ja chcą wcielać w swoje życie ideały św. Maksymiliana i iść przez życie pod rękę z Niepokalaną. Utwierdziło mnie to w przekonaniu, że to, czym żył św. Ma-ksymilian kilkadziesiąt lat temu, jest nadal aktualne, co więcej - może dawać szczęście.

Jeżeli chodzi o wydarzenia centralne Światowych Dni Młodzieży, cały czas odnoszę wrażenie, że w moim przypadku były one bardzo przysłonięte sprawami "doczesnymi", związanymi z przemieszczaniem się, troską o znalezienie jedzenia czy zwykłym zmęczeniem. Myślę jednak, że nic nie dzieje się przypadkiem... Pokazało mi to, że Pan Bóg przychodzi do nas nawet w tym zmęczeniu i nie zawsze ważne jest owe zadowolenie z całokształtu, lecz umiejętność cieszenia się drobnymi rzeczami i wydarzeniami.

Marta Kaczmarek, "Rycerz Młodych" 5(55)2016, s. 8